Mężczyzno,
nawet nie wiesz,
jak trudno jest budzić się
przytulonym do chłodnego prześcieradła
i uderzać głową o poranną ciszę.
Teraz nikt już nie rozlepia mi powiek,
dlatego do samego południa zasłaniają źrenice.
I dobrze,
przecież i tak sens parzenia kawy zardzewiał razem z dzbankiem,
a papierosy znów zapomniałam kupić.
Czekam aż wszystkie autobusy uciekną,
by móc położyć się spać.
Ale, Mężczyzno, nocą sama sobie nie wystarczam.
Zasłaniam głowę poduszką, bo czas zbyt głośno krzyczy
i nucę naiwnie po cichu, że:
My, to nie dwie połówki tej samej pomarańczy.
My, to wiśnia o jednej twardej pestce.
|