Przyszły do mnie nad ranem
myśli strasznie spłakane
potulnie stanęły z boku
nadzieję wyjęły z mroku...
Jedna była mym żalem
omotana miłości szalem
chciała tylko być sługą
ta nie gościła długo...
Pretensja-ta żalu siostra
kielich goryczy przyniosła
argument wolno sączyła
ta troszkę dłużej była...
Najdłużej płakało żądanie
wiedziało, najmniej dostanie
ulice prośby utkało
nic nie dostało...
Poszły same nad ranem
myśli strasznie spłakane
cichutko kucneły za miedzą
pewnie ciągle tam siedzą...
|