Obrałam mandarynkę, poobrywałam jej części, poukładałam przed sobą i zastanawiam się czy byłabym w stanie złożyć ją tak, jak wyglądała przed chwilą. Kawałek do kawałka. Coś jak trudniejszy poziom puzzli. Nie... Nawet jeśli bym się uparła, mandarynka nie byłaby już taka jak przedtem. W dodatku wciąż by się rozpadała, a ja nie mogę trzymać jej 24h na dobę w swych dłoniach. Tak doszłam do wniosku, że tego związku nie ma po co ratować...
|