Pod białymi atłasowymi prześcieradłami,w ogromnym łożu z baldachimem,w którym
jak się kiedyś chwalił mogło się swobodnie pomieścić nawet sześć osób na raz,
leżał teraz całkiem sam,ostatecznie pogodzony ze światem.Perskie koty,które pieścił
jeszcze kilka godzin temu po cichu wymkneły się z pokoju,opuścił go też
ostatni z bliskich przyjaciół,towarzyszący mu wiernie przez ubiegłe
tygodnie.Lekarze czuwający przy nim wyszli przed godziną,a Mary Austin,jego
pierwsza miłość,pocałowala go po raz ostatni i ze łzami w oczach wybiegła
z ogromnej imponującej rezydencji.
|