W nerwach poobgryzała wszystkie paznokcie. Gdy je wypluwała, wkładała w to serce. Tak jakby wypluwane ogryzki zawierały to zło jakie w niej siedzi, jakby zawierały całą złość jaka przenikała jej ciało od koniuszków palców po czubek głowy. Złość na siebie, cały świat i bezduszne czarne, oczy pluszaka, który siedział na jej biurku i wpatrywał się tak jakby chciał jej wiele powiedzieć. Twarz zdobi grymas od ładnych paru chwil. Wiecznie zmarszczone czoło i z trudem powstrzymywane łzy. Nieznośny ból głowy z powodu nadmiaru emocji, głośnych krzyków i nerwów. Myśli penetrujące zakamarki mózgu. Trzęsące się ręce.. i w końcu błogie poczucie senności. Teraz nic już nie musi. Nawet od siebie nie oczekiwała niczego.
|