Stromymi schodami schodzę coraz niżej wołając o Ciebie .
Ty ogarnięta myślami ,odtrącasz , bo tak będzie lepiej.
Zadręczam się , gdy Cię nie widzę
Serce skołatane woła : KOCham
Ciało pożąda ,myśli wołają gdzie ona jest
Kiedy budzę się nad ranem myślę że spotkamy się dziś
Chcę Cię poczuć ,dotknąć , być tam gdzie Ty
Szarość dnia przyćmiewa mnie
Zatrzymuję się na chwilę ,widzę Cię
Czy to jawa czy to sen rozmyślam
mówię , mówię że Kocham
a Ty
Nie wierzysz w moje prawdziwe ziemskie uczucie
Nie chcesz wolisz odtrącić dla Ciebie nie znaczę nic
Niestety gubię się w długim labiryncie marzeń ,chcąc z Tobą na zawsze być
To nie możliwe , cierpie jak złoczyńca , nie rozumie mnie nikt
Ostatnie słowa twe przygnębiają mnie
Nadzieja juz umarła..
Czuję wstręt do siebie , chcę raz na zawsze skończyć
Poczuć się lepiej ...
Żegnam się z innymi
Po chwili
Ręce całe zakrwawione dla Ciebie , nikt mi nie pomoże
Zasypiam na łożu i lepiej już być nie może ...
|