Nie wiem czy podniesie mnie na duchu Twoje ewentualne potwierdzenie, pozytywna odpowiedź na pytanie: "czy ty też?", czy to takie ważne, żeby ktoś dzielił z kimś odczucia i uczucia, czy wystarczy, że rozumie, albo chociaż że nie będzie się po kątach podśmiewał. Mama jeszcze w czasach opowiadania bajek twierdziła, że każdy dostał jakiś talent, od tamtej pory nie odkryłam jaki to mnie przypadł w udziale, wiem, że to raczej żaden z typowych, "jeszcze" go nie odkryłam. Wypadkowa braku tego talentu, braku pasji, braku celu i braku poczucia sensu powoduje, że żyję substytutem życia, jakie chciałabym wieść, a substytut ów bogaty jest w sztuczne słodziki, emulgatory i barwniki, które sprawiają, że z zewnątrz wygląda nieźle i całkiem dobrze imituje prawdziwe życie. Do tego dochodzi brak pomysłu, co ze sobą zrobić, to już kompletnie demotywuje. Zastanawiam się, czy inni też tak mają, czy tylko ja pędzę taki jałowy żywot.
|