święto zmarłych zawsze odczuwam w dziwny sposób. idę na cmentarz, odwiedzam groby osób, no dobrze, groby rodziny, której w sumie nigdy nie znałam. Mimo to odczuwam jakąś wewnętrzną potrzebę, żeby tam pójść - nawet nie chodzi o to żeby się nad grobami pomodlić, bo zawziętą katoliczką nie jestem, nie wierzę w to co wciskają mi w szkole, nie wierzę w moc kościoła i spowiedzi, idę tam po prostu odwiedzić te groby, poczuć tą pewnego rodzaju 'magię' tego dnia, bo przez to znowu zaczynam doceniać każdy dzień, w końcu nigdy nie wiemy, kiedy to święto stanie się również naszym świętem.
|