"Jeżyk miał podejrzenie, że po prostu nie potrafi wykrzesać z siebie takiej otwartości na drugą osobę, takiej spontaniczności i ogólnie... swobody. Nie umiał i już. Chyba ten cały miłosny biznes był nieco przereklamowany, może po prostu wszyscy udawali, tak jak w filmach, odgrywali podpatrzone w kinematografii sceny miłosne i cieszyli się jak głupi, że zdobyli coś wykraczającego poza zwykłą, szarą egzystencję. A może to tylko Jerzy nie potrafił się odnaleźć gdzie indziej, niż w swoim pokoju, może to on nie potrafił odegrać niczego i niczego przeżyć. Łatwo było dyskredytować coś, czego się nie przeżyło. Łatwo było ogłosić, że to nie istnieje, a inni tylko udają, chorując na tymczasowy brak poczytalności, bawią się w aktorów i odgrywają to, czego by pragnęli."
|