Tnie swe ręce... Sznyta jedna, za drugą... Po ręce krew spływa ciemnoczerwoną strugą..., która tworzy kałużę, na podłogę kapiąc... Ona nadal to robi... Na blizny nie bacząc! Mówi, że blizny to jedyne co jej zostało, że będzie się ciąć, chociaż by jeszcze bardziej bolało! Jej zdnaniem to najlepszy sposób, by z życiem sobie poradzić... By całe cierpienie i ból w sobie zgładzić. Patrząc na gorzką krew zmieszaną ze słonymi łzami, widać jej krótkie życie, splamione problemami... Bardzo chcę jej pomóc, lecz nie wiem jak zrobić to... Nie wiem jak wytłumaczyć, że kiedyś przeminie zło..
|