Wiesz, była taka chwila w moim życiu, kiedy wydawało mi się, że cię kocham. Z czasem zaczęłam sobie jednak uświadamiać, że z miłością nie miało to wiele wspólnego. Była to swojego rodzaju wdzięczność za troskę, uczucie, jakim mnie darzyłeś i sprawienie, że czułam się kimś naprawdę ważnym. Nie chciałam jednak odejść, bo z każdą chwilą przywiązywałam się do ciebie coraz bardziej. To wciąż nie było "TO", ale dłużej i dłużej mogłam patrzeć na ekran telefonu, gdy pisałeś, że kochasz. W końcu stało się. Moje serce zaczęło bić tylko dla ciebie, zdobyłeś je po niemałym wysiłku, wbiłeś w nie flagę ze swoim imieniem i triumfowałeś, kiedy odpisywałam 'ja ciebie też'. Po niedługim jednak czasie, zacząłeś narzekać. Lęk wysokości, problemy z oddychaniem, ujemne temperatury i inne niedogodności stały się przeszkodami nie do pokonania... Zszedłeś więc stamtąd, jak gdyby nigdy nic, zostawiając jedynie po sobie tę pieprzoną flagę... Teraz góra stała się jeszcze trudniejsza do zdobycia.
|