Widzę siebie w lustrze
Szare, zwykłe odbicie
Myślę co tu robię?
,,Do dupy z tym życiem!”
Krzyczeć potrafię
To daje mi sens.
Jestem zwykłą wariatką
Ale ja tak chcę..
Już nie widzę sensu
Odpływa razem z krwią
Tylko jedna osoba jest podporą mą..
Widzę czerwone strugi
Lecą po moich rękach..
W mej głowie jedna myśl:
,,Czy skończy się ta udręka?”
Czuję większy ból
Na rękach i ten w środku..
Ten w środku bo zdałam sobie sprawę
On już nie powie do mnie „kotku”
Już zawsze byłabym sama
Czy zrobiłam coś złego..?
Ja tylko chciałam skrócić
Czas cierpienia mego..
Czy kiedyś to się skończy.?
Mam nadzieję, że tak..
Że wiatr me prochy rozrzuci
Jak nasiona mak..
Powoli tracę świadomość..
Nie widzę światła już.
Oczy się zamykają,
Myśli pokrywa kurz.
Słyszę chrobot zamka
Znów przyszedł ratunek.
Dlaczego to robię?
Odpowiedzieć nie umiem..
|