Nie wiem czemu, znów zaczynam robić się sentymentalna. Wspomnienia, napadają człowieka ze wszystkich stron i nie mogę sobie z tym wszystkim poradzić. Dochodzę do wniosku, że jestem jak lód. Potrafię być w stanie stałym, lecz gdy tylko wychodzi słońce zaczynam się rozpuszczać. Wtedy jestem tylko nic nieznaczącą cieczą, wyglądającą jak każda inna, czasami pozostawiającą za sobą ślad, krótkotrwały kolorowy ślad, który po paru dniach znika. Gdy przychodzi ochłodzenie, znów robie się twarda jak skorupa, a potem znów się rozpuszczam.
|