Stoję na rozdrożu dróg i nie wiem, w którą stronę iść. Tak bardzo boję się życia bez niego, ale z drugiej strony chciałabym zmiany, chciałabym zakosztować pewnej nowości, swobody, lekkości. Stoję i zastanawiam się, który wybór będzie lepszy, chociaż dla niektórych jest oczywiste, że powinnam wybrać drogę, która wyklucza jego osobę, że powinnam wreszcie zawalczyć o siebie i o swoje życie. Tylko dla mnie nie jest to takie proste, ja ciągle odwracam się za siebie i spoglądam czy nie idzie za mną, czy nie próbuje mnie dogonić. I chociaż uporczywie go nie ma, to ja ciągle mam nadzieję, że zjawi się w odpowiednim momencie i ułatwi mi wybór. Ja stoję tu zbyt długo, czas ucieka i aż błaga żebym wreszcie wybrała, a ja boję się życia, boję się tego, co nastąpi dalej. / napisana
|