i leże patrząc się w okno. widze jak jakaś postać, dobija się dłońmi, to chyba ten pan ' ból ' próbuje się wedrzeć, pewnie zrozumiał, że próbuje się go pozbyć, ale najwyraźniej spodobało mu się u mnie i robi wszystko, aby zostać na dłużej. a tamta pani, która cierpliwie próbuje otworzyć szafe? to zazdrość. drapie i uprzykrza życie nie pozwalając normalnie funkcjonować. została tylko dama, której nie umiem i nie chce wypraszać. mówią na nią miłość, ale kiedy krąży w tą i z powrotem czuje bijący od niej chłód. inni mówią, że ona jest piękna, dostojna i bogata. ja widze w niej chłód, nieodwzajemnione uczucia i dylemat. w klatce siedzi rozpacz, która nie daje spokoju, buszując w tym kole. została nadzieja, która siedzi na moim ramieniu i podpowiada ' spójrz na niego, on patrzy na ciebie, zobacz właśnie przeszedł. chyba się uśmiechnął. ' tak ta pani jest najokrutniejsza z nich wszystkich. daje mi coś, co tylko pogarsza to wszystko. to przez nią nie widze nic. oprócz łez.
|