Zranił mnie, dotkliwie, ale nie jestem na niego zła. Nie mam o co. Był szczery, mówił co myśli, postępował według swoich zasad. Zdecydował że kończy tą rozmowę, nie chciał rozmawiać z kimś komu po prostu nie ufa i jak na razie nie jest w stanie zaufać. Boli, cholernie boli, ale nic nie mogę na to poradzić, mogę mieć tylko cichą nadzieje, że kiedyś zdarzy się cud i na wyświetlaczu komórki zauważę jego imię i usłyszę głos, który na dzień dzisiejszy wypełniłby pustkę w uczuciach i dał poczucie bezpieczeństwa i radość. / pojebanezycie, omg ale to durne
|