... I zawsze na końcu było jedno pierdolone stwierdzenie "Przecież musisz dać radę, musisz pomóc rodzicom, żeby było im lżej" . Każdy [rzeżywał to na swój sposób jednak ona nie miała z kim tego przeżyc. Była SAMA. SAMA nauczyła siż z tym żyć. Taka już została. Jebana indywidualistka. Brakowało jej osoby która zapytała by się czy ona sama potrzebuje pomocy. Chciała. Nikt nie pytał. Tak bardzo chciała by ktoś się zainteresował. Każdy był. Pierwszy dzień lub dwa. Później znów została sama. SAM NA SAM ze swoimi wyrzutami sumienia, ze soimi wątpliwościami, ze SWOIM POCZUCIEM WINY ! Przecież ona tego nie chciała ! Doświadczyła więcej. Mógł zabrac ją nie JEGO ! Młodego przed którym świat stał otworem. To pytanie nie daje jej spokoju. Wciąż przy obojetnie jakim święcie płacze w ukryciu, bo przecież MUSI byc oparciem dla mamy i taty. Nikt nie wie jakie to jest ciężkie.
|