wyciągnęłam najgrubszy sweter jaki miałam w szafie. ubrałam go, a rękawy podwinęłam jak zwykle po sam łokieć. zalałam herbatę i posłodziłam jak zawsze, o łyżkę za dużo. usiadłam wygodnie na łóżku wmawiając sobie że przecież tak musiało być. wsłuchiwałam się w wersy piosenek. jedna po drugiej, przewijały się szybko niczym nasze wspólne ostatnie tygodnie. marzenia zeszły gdzieś na dalszy plan, a oddech zaczął mi się wyrównywać. zamknęłam oczy. nie miałam nic, oprócz wspomnień. kilku splecionych ze sobą filmów, które zapisywały każdy fragment jego ciała. dźwięk głosu i śmiech, który potrafił rozgonić nawet najczarniejsze chmury. dbałam o nie, oprawiając je spazmatycznie w granatową okładkę. zawiązując błękitną wstążką i całując na koniec kilka fotografii. tylko tyle mogłam. tak niewiele, przy tak ogromnych pragnieniach. /happylove
|