Obiecywałam sobie tyle razy, że nigdy więcej za nim nie zatęsknię, że nie dopuszczę do siebie myśli o nim i że nie pozwolę sercu go kochać. Ale ono jest takie nieugięte, broni swoich racji, jakbym chciała odebrać mu coś niesamowicie ważnego, a pragnęłam tylko wymazać go ze swojej pamięci. Czy tak wiele oczekiwałam od swojego mięśnia sercowego? Przecież powinno być moim sprzymierzeńcem, działać w imię mojego dobra, a nie bronić jakiegoś faceta, który je oczarował swoimi magnetycznymi oczami. / bezimienni
|