cz.4 - słuchaj, sprawa jest prosta. masz tu kasę i zapierdalaj usuwać tego bachora. - powiedział wymachując kopertą w jej kierunku. - co.. co.. CO?! ty zwariowałeś?! nie usunę Go! to jest mój największy Skarb!- wykrzyczała mu prosto w twarz. - ach.. czyli nie chcesz być posłuszna? w takim razie załatwimy to inaczej. - mówiąc to rzucił się na nią, zaczął obkładać ją pięściami, ona krzyczała o pomoc, próbowała uciec, na nic. obudziła się w szpitalu, wokół niej rodzice cali zapłakani. - Kochanie!- wyszeptała przez płacz mama. - co z moim Maluszkiem?!- niemal wykrzyczała - Skarbie.. on.. on nie żyje. jego czaszka została zmiażdżona. - wypłakał ojciec. - CO?1 NIE ŻYJE?! ale..alee.. - nie stać ją było aby dokończyć. zaczęła głośno płakać i wydzierać się na cały szpital. rodzice oraz lekarze próbowali ją uspokoić, na nic. po czterech dniach zmarła. on odebrał jej największe szczęście, ona odebrała największy skarb swoim rodzicom. l s.cz.czekoladka
|