[ cz. 16] Nagle zadzwonił telefon. To on. Odebrałam bez wahania: -Gdzie Ty się podziewasz?! Nie masz pojęcia jak się o Ciebie martwię. - chciałam mówić dalej, ale przerwał mi: - Byłem.. Ja byłem w szpitalu. -Nie było Cię, przecież pytałam.. -Ale nie chodzi o mnie.. Moja mama.. Ona, ona.. - rozpłakał się, płakał tak bardzo, tak głośno, że ja sama o mało co nie zaczęłam ryczeć. -Co się stało? -Ona jest bardzo chora. Ja przepraszam Cię, ale.. -Tak rozumiem, musisz być z mamą. Chyba nie powinnam tam przychodzić, prawda? -Nie , wręcz przeciwnie, potrzebuję Cię.. -Już pędzę.- powiedziałam i rozłączyłam się. Znowu szybko pobiegłam do szpitala, spytałam o jego mamę, na początku nikt nie chciał mi powiedzieć w której jest sali, ale po tym, jak wytłumaczyłam sytuację, w końcu znalazłam miejsce, gdzie leżała, a obok stał On.
|