Gdy nasze spojrzenia się spotykały, odwracałam wzrok. Gdy wpadliśmy na siebie gdziekolwiek, mijałam Cię bez słowa. Gdy do mnie pisałeś wyłączałam komunikator. Gdy do mnie mówiłeś, milczałam. Gdy próbowałeś mnie dogonić, uciekałam. W końcu siedząc na lekcji drzwi mojej klasy otworzyły się. Stałeś w nich Ty. Mimo, że nie chodziłeś do tej szkoły. W ręce trzymałeś różę. Miałeś wzrok pełen nadziei. Wygnieciony kołnierzyk koszuli wystawał spod bluzy, którą okrywałeś mnie w zimne dni. Przeprosiłeś nauczycielkę, sprawdzającą obecność. Podszedłeś do mnie, uklękłeś i przeprosiłeś mnie. Oczy mi się zaszkliły. Chwyciłeś moją dłoń. Moja łza skapnęła na Twój policzek. Dałam znak, że Ci wybaczam, a Ty przytuliłeś mnie i powiedziałeś, że zwalniasz mnie do końca lekcji. Nauczycielka miała zdziwioną minę, ale nim zdążyła zaoponować wyniosłeś mnie ze szkoły...
|