Stała nad trumną matki,,jej spojówki były nienaturalnie czerwone a po policzkach spływały słone łzy, których z każdą sekundą przybywało coraz więcej.Byłam blisko,nie na tyle by ją dotknąć,jednak na tyle by widzieć to wszystko.Twarz miała zasłoniętą blond włosami które zawsze wyprostowane dziś nawet nie rozczesane zwijały się w loki.W całym kościele było słychać jej szloch. Ściskała pięści choć przynosiło to więcej bólu niż ukojenia.Obok niej stał brat , ten którego znam dość dobrze ,którego często można było zobaczyć na ustawkach , ten sam twardy koleś również płakał jak dziecko.Chciałam coś zrobić ale byłam bezradna , ja także nie szczędziłam sobie łez.Usłyszałam pierwsze słowa 'Anielskiego orszaku' i przypomniałam sobie moment w którym to ja stałam nad trumną swojego chłopaka.Po raz kolejny serce roztrzaskało mi się na milion drobnych kawałków .Tak doskonale wiedziałam co czuje ta dziewczyna, choć nie to była jej matka ona czuła to mocniej trudno sobie wyobrazić jak mocno/nacpanaaa
|