Środa. Kolejny nudny dzień. Oczywiście nie wstałam na pierwsze 2 lekcje. Idąc do szkoły nałożyłam słuchawki na uszy ii mając na wszystko wyjebane, szłam przed siebie. Przechodziłam przez pasy, zła na cały świat, zastanawiając się co do diabła dzieje się z moim życiem...Nie patrzyłam czy coś jedzie nie zależało mi. Właśnie wtedy poprzez głośną muzykę w słuchawkach usłyszałam okropny pisk opon. Odwróciłam się i zobaczyłam autobus który jechał prosto na mnie. Przed oczami miałam całe swoje życie. A z moich ust nie potrafiłam wydobyć nic więcej oprócz krzyku.. Miałam szczęście że zdążył wyhamować.. Potem widziałam już tylko Ciebie biegnącego w moją stronę, krzyczącego " Co Ty u diabła robisz! Mogłaś się zabić.!" Byłam cała roztrzęsiona.. Przytuliłeś mnie, i zaprowadziłeś do szkoły, pomimo tego że musiałam złożyć obietnice że będę "ostrożnie" chodzić do szkoły Ty i tak zapowiedziałeś że zawsze będziesz mnie do niej odprowadzać :) Teraz już się nie boje.
|