siedziałyśmy z przyjaciółką na parapecie, czekając na lekcje angola i obserwując co grupka chłopaków próbuje wykombinować. zaczęli się kręcić w kółko bez celu. po pewnym czasie jeden z nowo przybyłych odwrócił się do nas i zagadał: 'hej, a kiedy idziemy na flaszkeee... a nie to nie wy' i uciekł jak oparzony. tak, wiem, skarbie jesteśmy taakiee onieśmielające.
|