Zdjęłam bluzkę i przyjrzałam się memu lustrzanemu odbiciu..Dotknęłam prawą dłonią tył głowy, a lewą dotknęłam piersi..Nadal tam był.. Wielki i gruby guz.Delikatne łzy popłynęły mi po policzku,zsunęłam się po podłodze i wybuchłam histerycznym płaczem. Nie dlatego,ze miałam guza,bo przecież to nie rak,ani nic nieuleczalnego.Tylko dlatego,ze nie ma go przy mnie,że nie wie nawet co u mnie słychać..że ma mnie gdzieś..Tylko dlaczego wciąż wodzi za mną wzrokiem..? Ta tęsknota po woli mnie wykańcza..a przeszłość nie daje normalnie funkcjonować,ani nie pozwala mi skupić sie na teraźniejszości..
|