Zima, śnieg skrzypiący pod butami. Szłam z przyjaciółką pod rękę. Szczera rozmowa. - Taa, wiem jak to jest zakochać się w kimś ze szkoły. I codziennie go widywać. - powiedziałam. Spojrzała na mnie. - Czyli jednak...? Kochasz go? - Jeśli miłością można nazwać to, że myślę o nim przez dwie godziny, a zapominam na trzy minuty, jeśli miłością można nazwać to, że kilkadziesiąt razy dziennie nie potrafię sobie odmówić spojrzenia w jego kierunku... jeśli miłością można nazwać to, że patrząc w jego oczy odchodzę od zmysłów, jeśli miłością można nazwać to, że jestem w stanie wstać godzinę wcześniej, byleby tylko mieć pewność, że zdążę do perfekcji doprowadzić swój wygląd, jeśli miłością można nazwać to, że nie skasowałam jeszcze żadnego sms'a od niego... jeśli miłością można nazwać to, że jest w moich myślach kiedy się budzę, i kiedy zasypiam, czasem nawet w snach... to tak, kocham go. Tak cholernie mocno. I to cholernie boli... /hasacz1
|