i gdy patrzę na zdjęcia, na których byłam mała kluską i siedziałam uśmiechnięta w ramionach taty, aż chce mi się płakać. co takiego się stało, że teraz każda nasza rozmowa kończy się jego krzykiem a moim płaczem? dlaczego nie może być tak jak kiedyś, gdzie jako mała dziewczynka wskakiwałam rano do ich łóżka i dopraszałam się o zrobienie ciepłego kakao? przecież nie zmieniłam się od tamtego czasu, nadal jestem tą małą dziewczynką, nadal chce słyszeć ojcowskie nucenie podczas robienia jajecznicy. czy to tak wiele?. (ucieknijmi)
|