z każdym uderzeniem stopy upadasz na glebę,każdy wers wbija Ci w płuca kawałki żeber.krzyki wypełniają eter, a Ty w obliczach linczu.będziesz piszczeć jak niemowlak w płonącym sierocińcu.krwawią ślady sińców, pejcz obity w kolce.witamy w Polsce, na niebie czarne słońce.jestem końce świata, który stworzył Bóg.więc módl się o łaskę, nadciąga Czarny Kruk.
|