To był jeden z tych momentów, w którym adrenalina uderzyła mi do głowy,
budząc wściekłość, wykrzykiwaliśmy słowa, bez względu na konsekwencje.
Rzucaliśmy wszystkim co się trafiło, czasem nawet raniąc siebie nawzajem,
pluliśmy, w końcu uderzyłam Cię w twarz. Wtedy Ty szarpnąłeś mój nadgarstek
- dla mnie nie istniejesz. - wykrzyczeć przez zęby i trzaskając drzwi wybiegłeś
z mieszkania, zostawiając mnie samą, płaczącą na podłodze.
|