Lubię śnieg. Jego prószki zbierające się na moich gęstych włosach, które zamieniają się w krople zwykłej wody, kiedy wkraczam do ciepłego domu. Lubię szczere rozmowy na tle zaśnieżonych gór. Czasami lubię zgarnąć garść śniegu dłoniami ukrytymi w grubych, wełnianych rękawiczkach, a potem dmuchnąć tak, że niektóre prószki lecą w stronę mojej twarzy. Lubię zimę i jej lodowatą temperaturę. Tak, wtedy wcale nie czuć tego cholernego cierpienia i rozrywającego się na pół serca. Kocham czuć tylko zimno na ciele, nic więcej.
|