Musiałam wyjść z domu, bo czułam w sobie ogromny pokład złości. Wyszłam na zewnątrz zakładając niechlujnie buty, kurtkę i wsuwając czapkę na uszy. Ruszyłam przed siebie idąc środkiem ulicy, co chwile potykając się o bryły lodu. Wzrok skierowany był w dół, na uszach słuchawki. W przypływie wściekłości skręciłam do pobliskiego parku i usiadłam na ławce. Zataczałam się falą zimnych łez ,które co chwile spadały mi na rękawiczki. Płakałam z bezsilności z powodu swej naiwności.
|