Jak można tęsknić za kimś, kogo się nie zna i nie pamięta? Kogo się nigdy nie widziało i nie trzymało za rękę? Kto nigdy nie podniósł dziecka do góry i nigdy nie wziął na kolana? Jak można kochać kogoś, kogo nie całowało się na dobranoc ani wyjeżdżając na wakacje, na obóz, na kolonie, do dziadków na wieś? Kogoś, kto nie czekał i na kogo się nie czekało? Kogoś, kto sobie po prostu zginął, nie pamiętając o tym, że jest gdzieś jakieś małe dziecko?
|