Pamiętasz ten czwartek, dwa dni przed tym jak ze mną zerwałeś? Obraziłam się wtedy na Ciebie, chciałam wyjść. Ty nie chciałeś mnie nigdzie puścić. Było chujowo między nami. Wiecznie byłeś nieobecny, czułam, że koniec się zbliża. Z szaleńczo zakochanego romantyka zmieniłeś się w kolesia, który na pytanie 'dlaczego mnie kochasz?' robił dziwna minę i mówił, że nie lubi mówić o uczuciach, a pół roku wcześniej mógł rozmawiać o nich godzinami. Wyszliśmy wtedy na klatkę, na papierosa. Musiałam już iść. Nie chciałeś mnie odprowadzić - normalka. Chciałam pójśc bez pożegnania, nawet na Ciebie nie spojrzeć. Ale przytrzymałeś mnie, przyciągnąłeś mnie mocno do siebie, spojrzałeś mi głęboko w oczy i powiedziałeś 'Kocham Cię. Naprawdę Cie kocham. Wiem, że ostatnio jest coś nie tak. Tez to widzę. Naprawimy to skarbie. Idź już do domu, bo się spóźnisz. I pamiętaj, że Cię kocham' Następnego dnia chciałam się z Tobą spotkać, nie mogłeś. Byłeś na zakupach z inną..
|