W tym dniu oboje postanowili iśc na spacer do parku, ona z koleżanką, on z kolegą. Siedzieli na ławkach, na przeciwko siebie, ich spojrzenia co chwilę się spotykały, nagle on wstał i zaczął iśc w jej stronę, ona przestraszona ale szczęśliwa, że może to jest właśnie ten, ten jedyny, którego tak długo szukała...on podszedł i z głupim, ironicznym uśmieszkiem zapytał: 'Przepraszam, ale czy to nie ty kupowałaś czekoladę w sklepie? Jeśli tak, to zostawiłaś portfel, dlatego przyszedłem ci go oddac' i odszedł...a ona poczuła się jak kompletna idiotka, wyobrażając sobie, że coś może byc pomiędzy nią a chłopakiem poznanym w parku...prawda, że żałosne?
|