Wpadły do niej na popołudniową herbatkę zimową, było wesoło, była w szoku, bo nie musiała udawać, że się śmieje. Ale jej przyjaciółki nie dały się oszukać, wiedziały, że to już nie jest ta sama dziewczyna, co kiedyś. Jej samej uśmiech wydawał się już byś tylko sztucznie wymuszanym pozorem beztroskiego życia. Szczęście odeszło, na jej prośbę, bo przecież nie chciała być z nim, ale bez niego nie mogła żyć tak jak kiedyś. Wyniszczył jej duszę. Dobrze, że była na tyle silna, żeby skończyć ten trujący związek. Ale czy dobrze zrobiła skoro nie mogła już się swobodnie śmiać? Zostawiły ją samą z pierniczkami , które przyniosły jako poczęstunek. Spojrzała na nie ukradkiem, nie miała apetytu, ani ochoty. Mimo to zaczęła je pożerać w nadziei, że może choć odrobinę osłodzą jej życie. Z pierniczków nic nie zostało, a z wizyty jej gości pozostało tylko wspomnienie przelotnego chichotu.
|