Pada deszcz. Moknę. nie wzięłam ze sobą nawet bluzy.
W oddali widzę jakoś postać. Zawsze poznam ten zarys sylwetki.
To Ty. Idziesz trzymając w jednej ręce parasolkę,
w drugiej swoją bluzę, tą która mi się najbardziej podoba.
Uśmiechasz się łobuzersko zakładając mi bluzę.
Całujesz w czoło i chwytasz mocno za rękę.
I powiedz jak można Cię nie kochać?
|