Leżałam prawie martwa, gorączka wywoływała zawroty głowy, wstałam otworzyć Ci drzwi, wywołałeś uśmiech, poszliśmy do mojego pokoju czule cie pocałowałam, zaczęłam ściągać w szybkim tempie czapkę i szalik kurtką sam się zająłeś, unikałam tylko Twoich lodowatych dłoni wtulałam się w Twoją ciepłą klatkę piersiową, poczułam ulgę, wreszcie przyszedł, wreszcie nie będę musiała bełkotać sama do siebie. Z plecaka wyciągnąłeś soczek i moje ulubione chipsy, a za chwilę tosta popatrzyłam na Ciebie z niedowierzaniem a Ty odparłeś z szyderczym uśmiechem - muszę dbać troszczyć się o mojego chorego kotka.
|