doszłam do wniosku, że wystarczy już wyrywania włosów z głowy i wbijania paznokci w dłonie. nie będę krzyczeć i żebrać o to, by było jak kiedyś. z podniesioną głową powoli wychodzę i trzaskam drzwiami. chcę wierzyć, że tym razem powrotów już na pewno nie będzie. chcę wierzyć, że nie jesteś tego wart, choć to tak cholernie trudne. ale się nie poddam. rozłożę pod gwiazdozbiorem własnego mikrokosmosu samą siebie, i będę czekać aż wszystko co mnie boli opuści organizm.
|