- uśmiechnij się. - powiedział. spojrzałam na niego, parsknęłam śmiechem i piłam dalej swoje wino. - no to przynajmniej mnie jebnij, ale skończ z tym sarkazmem, bo to się robi denerwujące.. - westchnął smutno. nie patrząc na niego- powiedziałam. - przeszkadza ci to? to wyjdź.. albo nie. ja wyjdę. - nie wzruszona niczym wstałam i chwiejnym krokiem wyszłam z ciemnej kanciapy, w której zawsze przesiadywaliśmy. / kochamciędupku.
|