Zobaczyłam go na ulicy, szedł z kumplami. Ja szłam sama, chociaż NAS już dawno nie było, serce zaczęło mi bić jak szalone. Nawet myśl o tym, że nigdy nie przyznał się nikomu, że ze mną jest nie pomagała. Nie potrafiłam go znienawidzić. Serce biło coraz szybciej. Nagle zobaczyłam, że odłącza się od grupy i idzie w moim kierunku. Złapał mnie za rękę mówiąc: oto dziewczyna z którą chciałbym spędzić resztę życia. Ta najlepsza, której oddałem serce. Złapał mnie za pośladek, przyparł do siebie mocno i zaczął całować tak zachłannie, ze aż brakło tchu. Oderwałam usta. spojrzał na mnie mówiąc. -Czasami rozumie się swój błąd dopiero gdy się coś straci. -ale Ty nic nie straciłeś. Odparłam.
|