Wróciła tego dnia do domu wolniej niż zwykle. odcięła się od otaczającego świata bez pomocy słuchawek i ukochanej mp3. z nieobecnym wzrokiem weszła do klatki schodowej, minęła sąsiada, który uchylił jej uprzejmie drzwi do windy, a ona bez jednego słowa ruszyła schodami na górę szurając butami. nacisnęła dzwonek. tak jak się spodziewała - nikogo nie było w domu. podtrzymując się na klamce trzęsącą dłonią nie mogła trafić w dziurkę. nie wytrzymała - wybuchnęła spazmatycznym płaczem zsuwając się po ścianie na ziemię. zakryła sobie usta dłonią, skuliła się pod drzwiami i płakała. jedyne czego pragnęła w tym momencie, to śmierci. w obojętnie jaki sposób chciała odebrać sobie życie. tylko jak, skoro nie miała siły nawet wstać? mokrym rękawem wycierała wilgotne policzki. postanowiła poczekać, aż zaśnie przed drzwiami własnego domu. czekała , aż wyrówna jej się oddech, serce zacznie równomiernie stukotać, albo się zatnie i przestanie bić na zawsze..
|