nikogo w domu nie ma.nuda.wyszłam na spacer z psem.po chwili wróciłam po rękawiczki i zosatwiłam psa w domu.poszłam na most,lubiłam tam siedzieć w lecie.jakieś kilkanaście metrów od mostu zauważylam grupke chłopaków bijącą się.pewnie jakaś ustawka albo coś.zamierzałam ich obejść.kiedy byłam obok,zauważyłam,ze ktoś jest w środku,a reszta go kopie i bije.zamarłam,nie wiedziałam co robić.było ich za dużo,ale znowu ten chłopak dlugo nie wytrzyma,a nie miałam telefonu.-zostawcie go!-odsuń się!- kurwa mać,nie!zabijecie go!- zasłużył,tyle lasek już zjechał!wtedy zauważyłam go w środku.walka ustala.popłyneły mi łzy.a on zamarł.- odsuńcie się od niego.odsuneli widocznie go poznali.przeliczyłam sie nic mu sie nie stalo.był pełen energii nawet się cynicznie do mnie uśmiechał.podeszłam do niego i przywaliłam mu najpierw w nos,potem go spoliczkowałam.z nosa poleciała mu krew.wszyscy wokoło się uśmiechali.- za wszystko dupku! ktoś mnie przytulił i otarł łzy./czekoladowy_potwor
|