Nie wiedziałam nawet, że psychiczny ból, może mnie rozrywać od środka i boleć bardziej niż jakby mnie ktoś ranił fizycznie. Od wczoraj czuję się tak jakbym płonęła rzeczywistym ogniem, którego nic nie jest w stanie ugasić.
Toczę bój, zaciętą walkę, której nie jestem w stanie wygrać, walczę z wiatrakami!
Cholera, że też akurat teraz musiał się pojawić na horyzoncie mój największy wróg! Mój własny cholerny rozsądek!
On mnie niepotrzebnie utrzymuje przy życiu. Pozwala by ta cała, przeklęta i jakże niesprawiedliwa rzeczywistość, bez żadnego znieczulenia, na żywca, rozdzierała mnie od środka. Co on sobie myśli?! Czy mój rozsądek może być aż tak ślepy jak wszyscy dookoła i myśleć, że jestem niezniszczalna?! Ale ma rację, jestem zbyt ambitna by poddać się bez walki, ale i zbyt słaba by mieć jakieś szansę ją wygrać…
|