siedziałam z przyjaciółką na ławce. nagle, on podszedł do nas wraz z kumplami. z ironicznym uśmiechem popatrzył na mnie i przytulił moją koleżankę. odwróciłam głowę. próbowałam zatrzymać łzy. oni coś do mnie mówili. nie słyszałam nic. w pewnym momencie nie wytrzymałam. wstałam z ławki i pobiegłam przed siebie, dając upust łzom, złu, wszystkim uczuciom, które siedziały we mnie. wbiegłam do łazienki, usiadłam w kącie i zaniosłam się spazmatycznym płaczem. łzy spadały jedna za drugą. po jakiś 5 minutach uspokoiłam się i z oczami zapuchniętymi od płaczu, poszłam szukać przyjaciółki. pech chciał, że trafiłam na ciebie. nie patrząc, spytałam, gdzie jest osoba, której szukam. powiedziałeś, że nie wiesz, więc poszłam przed siebie. za chwile wpadłam na nią, przytuliłam i zanosząc się płaczem, wykrztusiłam z siebie ciche 'potrzebuję cię'.
|