Płaczę do pustych ścian, każdej nocy.
Próbuje i nie mogę tego zmienić.
Czuję sposób, w jaki jestem, nikogo nie mogłabym obwinić.
Rzeczy, które potrzebuję by zmienić, zostają takie same.
Prawdziwa kiedy leżę w twoich ramionach.
Nie czuję żaru.
Taka święta wyzbyta bólu.
Odrywam się.
Jestem sama teraz, co za wstyd.
Nie mam teraz miłości, taki wstyd.
Jak mogę sprawić to przejrzystym?
Kiedy kocham jestem słaba.
Wiesz, że nie ufam sobie.
Śpię swobodnie.
|