zasami wydaje mi się że wszystko przegrałam.
na zmianę ufam i wątpię, chociaż to takie nierozsądne.
Nie potrafię tego zatrzymać. Takiej tęsknoty nie da się zatamować.
Myślałam, że uczę się, jak żyć, a uczyłam się jak umierać.
Jedyne na co mam ochotę, to całkowity, kompletny reset.
Nie ranić – tylko dawać wszystkim to co najlepsze.
czasami czuję się jak małe dziecko, któremu dano problemy dorosłego.
znowu rodzi się ta pieprzona potrzeba bycia z kimś, bo samemu nie daje się rady.
|