[...] sięgnęła nagle w dół po reklamówkę z H&M, wypchaną po brzegi rzeczami zagrabionymi z niegdysiejszej naszej sypialni. Nie mówiąc już ani słowa, otworzyła drzwi, wyszła na korytarz i zamknęła drzwi za sobą. Chociaż nienawidzę siebie za to, po jej wyjściu długo stałem, wpatrując się w drzwi i modliłem się pełen nadziei, że może usłyszę nagły stukot skrzynki na listy, oznajmiający, że zmieniła zdanie. Ale nie doczekałem się. Odeszła. Na dobre. I prawdopodobnie na zawsze. / szkoda, że Cię tu nie ma.
|