Gdy tak siedzisz na oknie wpatrzona w deszczowa pogode zaczynasz marzyc by uciec od swiata, od rzeczywistosci:
Znajduje sie w lesie gdzie cisze zagłusza szelest lisci, po których spływaja krople deszczu, stoje na drodze do nikad? Chodź jest ciemno wiem ze to długa i kreta droga chodź strach mnie paralizuje to doceniam piekno... Z lekiem ide na przód opuszczajac sztorm za soba... szuka spokoju, ukojenia... Nagle, czarna pstac z za drzew sie wychyla widze sylwetke nie widze zagrożenia... Postac sie zbliza, bezszelestnie, chodź wielkie czarne pióra wygladaja upiornie to jednak nie boje sie, czyzby przekornie? Pdszedł najblizej jak mu tylko pozwoliłam, spojrzał swa piekna meska twarzyczka z zaciekawieniem.. kuszace spojrzenie krótka chwila i stał sie mym ukojeniem... wtuona w niego stoje bezwładnie, zakryta skrzydłami wyzwolona opieka... przyblizył swoje usta do moich i musnął delikatnie... w tem wsyztsko znikneło deszcz sie rozpłyna, drzewa znikneły anioł odleciał.. otworzyłam oczy, i znów strach mnie obleciał, wizja znikneła a za oknem deszcz...
|