zadzwonił do Niej. powiedział,że chce się spotkać. porozmawiać. umówili się za godzinę w Ich ulubionym miejscu. Ona uszykowała się i wyszła. była pierwsza. kiedy On przyszedł dziewczyna czekała na Niego na Ich ulubionym drzewie nad wodą, która już od samego brzegu była głęboka. 'posłuchaj mnie Mała, musimy pogadać...'-powiedział wdrapując się tam do Niej-'bo ja już Cię nie kocham. mam inną...' dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko wybuchła płaczem. On powiedział,żeby nie urządzała żadnych cyrków, nie robiła szopki...żeby zachowała się normalnie jak gdyby nigdy nic...i odszedł. tak po prostu. był zdziwiony, że Ona nie panikuje, nie histeryzuje... po chwili usłyszał tylko 'chlup', kiedy się odwrócił, Jej nie było już na gałęzi..
|